Wschodząca Europa nowa książka dziennikarki Jo Harper Nasz człowiek w Warszawie: Jak Zachód niezrozumiałą Polskę to jest, pisze, zarówno o Wielkiej Brytanii, jak io Polsce.
Moja książka, Nasz człowiek w Warszawie: Jak Zachód niezrozumiałą Polskę, został napisany w czasie blokady w 2020 roku, z trójką małych dzieci w domu.
Został napisany z pewną frustracją, a czasem z niedowierzaniem. Absurdalności oficjalnej retoryki i niezdarności wypowiadających ją urzędników towarzyszyły jedynie niegrzeczne i często autodestrukcyjne mantry opozycji i jej towarzyszy w zagranicznej prasie.
Prasa brytyjska zdawała się czasem po prostu powtarzać poglądy opozycji i podążać za jej strategią walki z rządzącym rządem Prawa i Sprawiedliwości (PiS) na terenie „wojny kulturowej”. Książka, która rzekomo dotyczy Polski, jest w rzeczywistości także spojrzeniem na mój własny kraj, Wielką Brytanię, przechodzącą przez własną nieliberalną rewolucję w latach 2019-20.
Upominanie odważnej małej Polski za nieposłuszne antydemokratyczne maniery działało bardzo dobrze, podczas gdy Westminster pozostał funkcjonalnym modelem uprawiania polityki. Ale ponieważ Brexit zniszczył instytucje i kulturę instytucjonalną modelu Westminster w 2019 r., Stosowanie starych wzorców stało się trudniejsze.
Rzeczywiście, niektóre z głównych kwestii poruszanych w pierwszych czterech latach rządów PiS w Polsce były również w centrum brytyjskich debat brexitowych: niezależność sądownictwa w demokratycznym systemie rządów, rola i władza ustawodawcza a autorytarna władza wykonawcza i niezależność mediów.
Potem nastąpił wzrost etnonacjonalizmu, w przypadku Wielkiej Brytanii być może wyraźniej nacjonalizm angielski i eurosceptycyzm. Zdecydowana większość przewijała się również przez elementy dyskursu i zachowań politycznych zarówno PiS, jak i partii konserwatywnej, zwłaszcza po referendum w sprawie Brexitu w czerwcu 2016 r.
Powstanie tego, co zwykliśmy nazywać „wojnami kulturowymi”, było kolejnym obszarem, na który się nakładały, a powstanie Metoo, a następnie ruchów BLM zbiegło się z protestami w Polsce przeciwko zaostrzaniu przepisów aborcyjnych, ograniczaniu praw kobiet. I retorycznym atakom na Grupy LGBTQ.
Brytyjska relacja prasowa o Polsce i jej wyborach parlamentarnych 13 października 2019 r. Była więc w pewnym stopniu wytworem wewnętrznej walki w Wielkiej Brytanii, a nie tylko prostym odzwierciedleniem wydarzeń, jakie miały miejsce w Polsce. PiS Polska i inni europejscy populiści mogą być przedstawieni jako przykłady tego, dlaczego silniejsza UE potrzebowała ciągłego wkładu Wielkiej Brytanii lub dlaczego powinna pozostawić Europejczyków samym sobie.
Z tej perspektywy Polska była dla wielu jednocześnie pustą stroną w Wielkiej Brytanii, miejscem projektowanych fantazji, nowych początków czy błędów do poprawienia.
Ale to byli Brytyjczycy i Polacy, którzy chcieliby widzieć siebie w przeciwieństwie do tego, jak naprawdę byli postrzegani przez innych, wirtualnego kontra rzeczywistego.
Wtedy narodził się pomysł napisania mojej książki. Czy my, jako zagraniczni obserwatorzy, nie pisaliśmy faktycznie alegorycznych opowieści o naszej ojczyźnie? Czy naprawdę nie pisaliśmy rzeczy, których nie moglibyśmy łatwo powiedzieć o Westminsterze i Waszyngtonie?
Pisanie o otwartej, pełnej szacunku postawie Polski wobec Kościoła katolickiego było być może alegorycznym spojrzeniem na to, jak Brytyjczycy idolizują swoją rodzinę królewską, idealizują przeszłość, znaczenie hierarchii społecznej, tradycji oraz idei czystości i dobrego wykształcenia.
W międzyczasie oba kraje żywiły własne tęsknoty kolonialne, polskie w ich wyimaginowanej wspólnocie, z przestrzenią polityczną i mentalną, rozciągającą się od morza do morza (od Bałtyku do Morza Czarnego), a Wielka Brytania w jej imperialnej potędze na pełne morze.
Żaden z nich nie był jeszcze w pełni dostosowany do swojego rzeczywistego rozmiaru i statusu. Potem pisali o polskim antysemityzmie. Być może było to łatwiejsze niż pisanie o anty-czarnej i anty-irlandzkiej (jeśli nie również antysemickiej) historii Anglii. Te dwa kraje wydawały się również dzielić spuściznę klasowego rozszczepienia przesiąkniętego starożytnymi – i etnicznymi różnicami: w Polsce mit sarmacki, aw Wielkiej Brytanii mit normański, najeżdżające kasty szlacheckie i wojownicze narzucające swoją wolę, język i religię określonemu chłopstwu. jako „Inne” i mniejsze.
Kiedy na początku 2016 roku zacząłem pisać o upadku Polski w kierunku nieliberalizmu, byliśmy jeszcze w erze przed Brexitem i przed Trumpem. Na początku 2016 r. Nie spodziewano się powszechnie zmiany paradygmatu w tym, co było akceptowalne w dyskursie publicznym w Wielkiej Brytanii i USA. W trakcie pisania mojej pierwszej książki na ten temat Trump i Brexit zdawali się ciągnąć za Waszyngtonem i Westminsterem, aw 2017 roku nowy zestaw reguł najwyraźniej zajął dużą część przestrzeni publicznego dyskursu.
Widzieliśmy ślady lakieru, odsłaniając obraz Wielkiej Brytanii, który niewielu na zewnątrz widziało tak oczywiste, jak dwie strony tej samej monety, piękna i bestii, dżentelmena i chuligana, wzniosłego i śmiesznego. Był to proces ujawniania się narodowego. Wielka Brytania jako „normalny” średniej wielkości kraj europejski, zmagający się z ciężarem wyimaginowanej tożsamości i rzeczywistości świata, w którym nie było jej na czele.
W okresie zimnej wojny, z zachodniej perspektywy, żelazna kurtyna określiła geograficzny podział na „my” i „oni”. Granica obu systemów została wpisana na mapę myśli, miejsca zamieszkane przez dwa plemiona. Inny był, by użyć określenia Arjuna Appaduraia, „uwięziony przestrzennie”. Jednak, jak pokazuje badanie Marii Todorovej poświęcone symbolicznej geografii Europy Wschodniej, w latach 80. pojawiła się nowa koncepcja Europy Środkowej, która postrzegała region jako niezależny podmiot kulturowy, odróżniający się od sowieckiej Rosji i reszty Bloku Wschodniego. „Nowy porządek”, który pojawił się w latach 90. XX wieku, pozwolił orientalizmowi na wyrwanie się z ograniczeń czasu i przestrzeni, z pograniczem teraz głównie w obrębie społeczeństw.
Ewa Thompson określa stosunek Polaków do krajów zachodnich jako mieszankę pożądania i urazy, w której Polacy przejmują mowę zdobywców, obwiniając się za niepowodzenie państwa polskiego, a wiara w zachodnią supremację umacniała się. To stawia Polskę jako kraj kolonizujący własnych obywateli, których elity definiują nie ze względu na narodowość czy rasę, ale na podstawie różnic klasowych. W dyskursie akademickim jest to „podejście kolonizacji wewnętrznej” oparte na założeniu, że elity kulturowe kolonizują inne warstwy społeczne.
Podobnie jak w przypadku brytyjskich rówieśników w królestwie, tylko szlachta członkowie, bez względu na pochodzenie etniczne czy kulturę pochodzenia, byli uznawani za „Polaków”. Ta wewnętrzna orientalizacja uzasadnia parokolonialne stosunki ze społeczeństwami zachodnimi, czyniąc je bardziej nowoczesnymi i reprezentującymi przyszłość, do której aspirują Polacy. Niektóre społeczeństwa są „za” zachodnimi, istniejącymi w przeszłości, a nie w globalnej teraźniejszości.
Podejdź trochę do przodu. 12 lipca 2020 r., Dzień wyborczy w drugiej turze wyborów prezydenckich w Polsce i cudownie dziwny kawałek który pojawił się w Obserwator autorstwa Nicka Cohena o dziennikarce Anne Applebaum.
„Wigilia Tysiąclecia, otwarcie dworu w zachodniej Polsce, oni [Anne Applebaum and her husband Radek Sikorski, a former Polish foreign minister] pomógł w odbudowie z ruin. Byli młodzi i szczęśliwi. Zwycięzcy historii. (…) Urzekł ją dyletancki styl angielskiego konserwatyzmu. Poznała konserwatywnego filozofa Rogera Scrutona i autora przemówień Margaret Thatcher, Johna O’Sullivana.
„Pomagali dysydentom z Europy Wschodniej walczącym w latach 80. z sowiecką władzą i wydawali się wierzyć w demokrację (…) Jak mogła przewidzieć, że Scruton i O’Sullivan otrzymają pewnego dnia daninę od Viktora Orbána? (…) Jak wtedy wyglądało życie w Anglikach. „To było zabawne” – powiedziała. Jej mąż znał Borisa Johnsona. Obaj byli członkami Bullingdon Club w Oksfordzie. Założyła, że był liberalnym internacjonalistą w takim samym stopniu jak Sikorski. (…) Kiedy para spotkała Johnsona na obiedzie w 2014 roku, dostrzegła jego lenistwo i „wszechogarniający narcyzm”, a także niewątpliwą charyzmę, która mogłaby uwieść, a następnie zrujnować jego kraj. (…) Mówią, że byli zabawni i „byliśmy młodzi, historyczni zwycięzcy”. „
Moja książka ciągnęła się powoli, aż pojawił się ten artykuł, po czym wydawało się, że napisała się sama. W końcu byłem jeszcze młody i jeden ze zwycięzców w historii.
Leave a Reply